„Spierdalaj – oto moja bardzo dyplomatyczna odpowiedź”. To słowa ambasadora Ukrainy w Niemczech na plan zakończenia wojny rosyjsko-ukraińskiej sformułowany przez… Elona Muska. Na terytoriach Ukrainy zajętych przez agresora miały odbyć się referenda, Krym miał stać się ostatecznie częścią Rosji, a Ukraina miała zostać krajem neutralnym z zakazem wstąpienia do NATO. Propozycja w istocie niewiele odbiegała od tych formułowanych przez Rosję w czasach, kiedy jeszcze obie strony prowadziły oficjalne rozmowy na temat pokoju w Turcji.

Dyplomaci rzadko sięgają do tego typu języka, ale większość osób śledzących ten dialog było zbulwersowanych raczej tym, co zrobił Musk. Zbulwersowanych i zdziwionych. To bowiem Musk, poprzez darmowe udostępnienie swojego systemu Starlink – satelitarnego dostępu do internetu, sprawił przecież, że Ukraina po rosyjskiej agresji nie tylko utrzymała sprawny system wewnętrznej komunikacji, ale także wykorzystała Starlink do celów czysto militarnych (naprowadzanie dronów). Kwota 80 milionów dolarów wydanych przezeń w tym celu była niebagatelna. Skąd zatem pomysł na tą niefortunną propozycję pokojową?

To proste. Zgodnie z wizją Elona Stany Zjednoczone i Chiny stanęły u progu konfliktu o Tajwan, a dalsze walki na Ukrainie, w szczególności próba odbicia Krymu może zakończyć się atakiem nuklearnym ze strony Rosji. Wojnę na Ukrainie należy zatem zakończyć jak najszybciej, a upokorzenie Ukraińców jest niczym w porównaniu z zażegnaniem nuklearnej apokalipsy.

Taki właśnie jest Musk. Człowiek, który ogłasza całemu światu swoje pomysły przez media społecznościowe. Niektóre z jego pomysłów bulwersują, niektóre budzą zdziwienie, a inne wręcz szokują. Jednak rzadko kiedy ludzie pozostają wobec nich obojętni.

Chłopak z RPA

Chłopak z RPA, gnębiony w szkole, z rozbitego małżeństwa, wychowywany przez ojca, który sam potrzebował pomocy. Genialny umysł dotknięty chorobą Aspergera. Marzyciel i wizjoner, który w młodym wieku zrozumiał, że ludzie muszą kiedyś opuścić swoją planetę, a pierwszym krokiem na drodze do gwiazd powinien być Mars. Kto z nas nie miał podobnych marzeń w młodości? Ale ilu z nas uznało potem, że marzenia te należy wcielić w życie?
Kiedy miał 13 lat, napisał dość prostą grę komputerową, którą opublikowało jedno z czasopism komputerowych (oczywiście z kosmosem w roli głównej). W wieku lat 24 założył swoja pierwszą firmę, a cztery lata później na jego rachunku w banku pojawiła się kwota 22 milionów dolarów na sprzedaż firmy do Compaqa. Milowym krokiem dla jego przyszłych planów było połączenie jego następnej firmy X.com z PayPalem. Mimo, że także i on miał zasmakować przewrotu pałacowego ze strony swoich wspólników, w wyniku którego stracił stanowisko CEO, to w 2002 roku jego konto po raz kolejny zasilone zostało kwotą ze sprzedaży firmy.
Tym razem kupującym był E-bay, a Elon Musk zyskał 250 milionów dolarów.

Sen o elektrycznych samochodach

Łatwo przyszło, łatwo poszło. Kwota 250 milionów stopniała dość szybko w ogniu kolejnego projektu Muska – samochodu z napędem elektrycznym. Zainwestował w Teslę, kiedy największe tuzy światowego przemysłu samochodowego wycofywały się ze swoich planów rozwoju takich pojazdów. I kiedy już było bardzo, bardzo krucho z pieniędzmi, wypatroszył model Smarta, zmienił go w samochód elektryczny i zdumionym menadżerom Mercedesa zamiast prezentacji na ekranie zaproponował jazdę próbną i to z jakim przyspieszeniem. Mercedes nie tylko podpisał umowę o współpracy, ale zainwestował w projekt Muska grube miliony wystawiając mu tym samym świadectwo dojrzałości, którą kwestionowało większość specjalistów i analityków branży samochodowej. Dzisiaj, kiedy wartość Tesli jest większa niż kilku gigantów samochodowych razem wziętych jasnym jest, że tą wyceną rynki pokazują wyraźnie dokąd zmierza przyszłość motoryzacji.

Sen o Kosmosie

Jako, że jeden szaleńczy pomysł to dla Muska za mało, po branży motoryzacyjnej przyszła pora na branżę kosmiczną. W tym czasie, głównym dostawcą silników rakietowych dla tego przemysłu w Stanach Zjednoczonych była… Rosja. Tak, tak. Rosja, której nauka i przemysł (czy raczej jego imitacja) po rozpadzie Związku Radzieckiego poruszały się na biegu jałowym, okazała się dostawcą solidnych i całkiem nieźle funkcjonujących silników rakietowych (dla tych, którzy pamiętają film Armagedon, informacja ta może okazać się sporym szokiem). A amerykański przemysł kosmiczny? Promy kosmiczne zakurzone w hangarach, monopol produkcji przestarzałych rakiet stworzony przez konsorcjum największych firm lotniczych, który dawno zapomniał na czym polegają innowacje za to korzystając ze swojej pozycji rynkowej kasował tyle, że Stany Zjednoczone powinny odbywać już podróże międzygalaktyczne. Innymi słowy krajobraz marazmu i braku jakichkolwiek perspektyw na dynamiczny rozwój. Idealna sytuacja dla wejścia kogoś takiego jak Musk. Kogoś, kto zakwestionuje wszystkie aksjomaty, a na budowę rakiet spojrzy jak na zadanie, które trzeba rozwiązać w określonym czasie i w określonym budżecie. I znowu rozpoczęło się balansowanie na krawędzi technicznej i finansowej niemożliwości. Trzecia nieudana próba wystrzelenia rakiety powinna pogrzebać przedsięwzięcie, ale wtedy okazało się, że karma wraca. Peter Thiel był jednym z tych, którzy zaaranżowali odsunięcie Muska od władzy w PayPalu. Mimo to, Musk postanowił nie brać tego osobiście i obaj inwestorzy utrzymywali po tej całej historii bardzo dobre relacje. Kiedy zatem kosmiczny projekt Muska stanął nad krawędzią bankructwa, Thiel i jego Funders Fund zgodził się zainwestować w Space X 820 milionów dolarów. I tak zaczął się zupełnie nowy rozdział eksploracji kosmosu.

Snów Ciąg Dalszy

Space X nie jest oczywiście ostatnim słowem Elona Muska, bo czymże jest elektryczny samochód jeśli energia pozyskiwana do jego napędzania miałaby pochodzić z konwencjonalnych źródeł energii? Fotowoltaiczne dachy i wydajne ogniwa przechowujące energię były zatem logicznym uzupełnieniem drogi do w pełni ekologicznych pojazdów. Globalna sieć Starlink udostępniająca internet poprzez satelity wystrzeliwane na orbitę – jakże by inaczej przez firmę Space X to kolejny wieloletni projekt, który na Ukrainie pokazał swoją przydatność. Czy w końcu ostatnia inwestycja i zakup firmy Twitter, a następnie przemianowanie jej na X.com – dokładnie tak, jak nazywał się drugi projekt biznesowy młodego Muska.

Szalone Sny Zmieniają Świat

Jako że Elon Musk fascynuje i budzi zainteresowanie na całym świecie nieprzerwanie od wielu lat, książki o nim i o jego kolejnych przedsięwzięciach można liczyć w dziesiątkach. Najnowsza z nich ma jednak specjalne znaczenie z uwagi na autora. Walter Isaacson jest uznanym autorem wielu arcyciekawych biografii, w tym kultowej biografii Steva Jobsa – innej postaci, której umiejętność „odkształcania rzeczywistości” sprawiła, że dzisiaj każdy z nas nosi w kieszeni minikomputer, o którym pół wieku temu można byłoby jedynie czytać w powieściach fantastyczno-naukowych.

Aczkolwiek żadna z książek tego autora nie spada poniżej poziomu wydawniczego bestsellera, to wydaje się, że książka poświęcona Elonowi Muskowi jest i tak wyjątkowa. Zarówno ze względu na samą postać jej bohatera, jak również ze względu na fascynujące przeplatanie wątków biznesowych z wątkami osobistymi, które w przypadku Muska działają jak przypisy w książce – pozwalają zrozumieć co tak naprawdę napędza jego działania.

Steve Jobs powiedział kiedyś, że świat zmieniają ludzie wystarczająco szaleni, by sądzić, że mogą to zrobić. Elon Musk, podobnie jak Jobsa potrafi być niezmiernie trudny we współpracy, szaleńczo wymagający i bezpodstawnie podejrzliwy a nierzadko niesprawiedliwy. Niektórzy powiedzą – szalony. Być może – ale to właśnie Elon Musk zmienia nasz świat. Krok po kroku.

Ireneusz Piecuch
Ireneusz Piecuch
ireneusz.piecuch@dgtl.law | zobacz inne wpisy tego autora