Kilka tygodni temu brałem udział w niezmiernie ciekawej debacie zainicjowanej przez Marcina Jacoby – wykładowcę z SWPS, który pełnił też rolę gospodarza tego wydarzenia z udziałem moim oraz Michała Jaworskiego z firmy Microsoft. Tematem miała być sztuczna inteligencja, a w zasadzie wyścig pomiędzy Stanami Zjednoczonymi oraz Chinami o palmę pierwszeństwa w tej dziedzinie. Miała być, bo rozmawialiśmy więcej o samych Chinach, o tym czy i na ile firmy chińskie mogą zostać uznane za podmioty niezależne od państwa, jaką rolę odgrywa w Chinach technologia. Okazało się, że temat jest tak fascynujący a zdania podzielone, że na samą dyskusję o sztucznej inteligencji czasu zostało nam niewiele. Szkoda, bo temat jest fascynujący. Warto więc nadrobić te stracone wątki. Żeby było jednak ciekawie, zacznę od dygresji.

Dygresja numer 1 – gdzie jest Europa

Trochę ponad trzy lata temu brałem udział w konferencji największych operatorów telekomunikacyjnych. W swoich wystąpieniach prezesi Telefoniki, T-Mobile oraz Orange odmieniali przez wszystkie możliwe przypadki słowo malejąca konkurencyjność rynku europejskiego, wzywając do niezwłocznej deregulacji rynku telekomunikacyjnego. Po tych wystąpieniach, głos zabrała ówczesna Pani Komisarz, odpowiedzialna za rynek telekomunikacyjny, z dumą oznajmiając wszystkim zebranym, że tym, w czym Unia będzie liderem światowym to właśnie … regulacje rynku cyfrowego. Szokujące? Tylko częściowo. Pomyślmy o ochronie prywatności. Regulacje europejskie w tej dziedzinie sięgają trzy dekady wstecz a RODO – czy się to komuś podoba czy nie – jest uznawane na świecie za wzorcowe uregulowanie tych kwestii. Jako obywatele Unii powinniśmy się cieszyć. Chodzi bowiem o ochronę naszego prawa do prywatności. Jako przedsiębiorcy czujemy się jednak tak, jakby ktoś wystawił nas do wyścigu motocykli dając do dyspozycji rower – bo tak będzie bardziej ekologicznie. Gdyby Facebook narodził się w Europie, to Mark Zuckerberg liczyłby nie swój majątek, tylko kolejne kary nakładane na jego firmę. I choć nie jest to oczywiście jedyna przyczyna, to jednak trudno się dziwić że czołówka cyfrowych gigantów światowych to firmy ze Stanów Zjednoczonych albo Chin. Nie inaczej jest z kwestią sztucznej inteligencji. Stany Zjednoczone – póki co absolutny lider w tej dziedzinie – mają fantastyczny system finansowania startupów oraz osiągnięcia naukowe, Chiny nieprzebraną liczbę danych a Europa? Europa za chwilę będzie miała pierwszą kompleksową regulację sztucznej inteligencji. Projekt już poznaliśmy i nawiasem mówiąc, jest on w większości bardzo rozsądny. Adresuje większość z zagrożeń, które jesteśmy sobie w stanie wyobrazić, a jednocześnie w przypadku jego wprowadzenia spowoduje znacznie mniejszą konkurencyjność firm europejskich, które będą musiały stosować ograniczenia od jakich wolne będą firmy amerykańskie, a już na pewno firmy chińskie.

Sztuczna inteligencja czyli jaka?

Sztuczna inteligencja jako dyscyplina akademicka narodziła się w roku 1956 w Stanach Zjednoczonych. Znaczne przyspieszenie w tym zakresie notowane jest jednak dopiero od kilkunastu lat i wiąże się z zupełnie nowymi możliwościami stworzonymi dzięki rozwojowi technologii. Okazało się, że procesory graficzne fantastycznie nadają się do tworzenia sieci neuronowych, które – w dużym uproszczeniu – są w stanie naśladować sposób wyciągania wniosków zbliżony do ludzkiego mózgu. I tak programy sztucznej inteligencji są już w stanie rozpoznawać mowę z dużo większą skutecznością niż człowiek, podobnie rzecz ma się z obrazami. W wielu niszach sztuczna inteligencja pokonała już człowieka (np. opisywanie zdjęć radiologicznych). W dalszym ciągu jednak nie udało się opracować tzw. uniwersalnej sztucznej inteligencji – oprogramowania, które będzie potrafiło realizować wszystkie funkcje realizowane przez ludzki mózg tylko znacznie, znacznie szybciej i bardziej efektywnie. Ray Kurzweil – znany ze swoich prac na temat sztucznej inteligencji, uważa że dzień w którym taka inteligencja się pojawi jest już bardzo blisko. Ma się to stać do roku 2035, choć większość specjalistów jest zdania, że to wróżenie z fusów. Dlaczego to takie ważne? Powodów jest wiele ale jeden z pewnością spędza sen z powiek przywódcom światowych potęg – ten, kto pierwszy opanuje technologię zaprzęgnięcia sztucznej inteligencji w służbę swojego państwa, uzyska olbrzymia przewagę nie tylko w prowadzeniu badań naukowych czy optymalizacji procesów produkcyjnych – uzyska także przewagę w wymiarze czysto militarnym. Broń autonomiczna nie jest wymysłem literatury popularno-naukowej czy też filmów sensacyjnych. Sztuczna inteligencja zaprzęgnięta w służbę państwa, może wynieść takie państwo na najwyższe podium wśród światowych mocarstw. Chińska strategia rozwoju sztucznej inteligencji, która została przyjęta krótko po tym jak oprogramowanie AlphaGo pokonało Lee Sedola nie owija w bawełnę – to miejsce ma być zarezerwowane dla Chin.

Dygresja numer 2 – dlaczego GO?

Swego, czasu pracując dla IBM, śledziłem z olbrzymią ciekawością mecz Deep Blue – Gari Kasparow. Sam będąc szachistą, trzymałem kciuki za Kasparowa – nic to jednak nie dało. W wielu komentarzach po tym wydarzeniu pojawiał się wówczas komentarz, że szachy – gra co prawda królewska, ale o skończonej liczbie kombinacji, jest jakby stworzona dla komputera. Co innego GO, gra chińska w której liczba kombinacji przekracza liczbę atomów w znanym nam wszechświecie. Nie ma i nie będzie takiego oprogramowania, które mogłoby pokonać w tej grze człowieka. Nie było aż do roku 2016. AlphaGo pokonał Lee Sedola (w tym czasie piątego zawodnika światowych rankingów) w stylu który zachwycił komentatorów. Co ciekawe jeden z trenerów tego oprogramowania, który zajmował miejsce w piątej czy szóstej setce najlepszych graczy w GO, po całym cyklu lekcji udzielonych AlphaGo poprawił swoją pozycje w rankingach o kilkaset miejsc. Później przyszedł czas na AplhaZero, który z kolei nie dał szans AlphaGo. Ciekawe przy tym było to, że AlphaZero nie miał trenera. Sam nauczył się grać w GO po tym jak zapoznano go z regułami tej gry. I to w kilka dni.

Efekt Sputnika

Wysłanie przez Rosjan pierwszego sputnika na orbitę okołoziemską wywołało szok w Stanach Zjednoczonych. Okazało się, że amerykanie utracili swój prymat w rozwoju nowych technologii. Rękawica została podjęta a Stany Zjednoczone ogłosiły zamiar wysłania ludzi na księżyc. I tak zrobiły. Mówi się, że zwycięstwo AplhaGo wywołało efekt sputnika w Chinach. Osiągnięcie prymatu w rozwoju sztucznej inteligencji miałoby w tym kontekście stanowić odpowiednik lotu na księżyc. Chiny mają za sobą piękne karty historii kraju, w którym kwitła nauka i kultura. Kraju będącego hegemonem Azji i potęgą oddziaływującą na resztę świata. Mają jednak za sobą także setki lat historii w roli kraju drugiej kategorii. Kraju kojarzonego z rewolucją kulturalną i nielegalnym kopiowania wszystkiego co się da. Te czasy już jednak minęły. Tysiące chińczyków wykształconych w Stanach Zjednoczonych i Europie, od trzydziestu, czterdziestu lat zaczęło zasypywać przepaść technologiczną pomiędzy Chinami a czołowymi ośrodkami naukowymi i przemysłowymi na świecie. W Chinach powstały koncesjonowane przez Państwo korporacje, które w krótkim czasie weszły do grona największych technologicznych gigantów światowej gospodarki. Alibaba, Tencent, Baidu czy Huawei to tylko czubek góry lodowej. Jednocześnie władze Chin nie starają się nawet stwarzać iluzji – wszystkie te firmy mają podporządkować się wizji rządzącej w Chinach partii komunistycznej – wizji zaprzęgnięcia technologii w służbę Państwa. Największa na świecie sieć kamer monitoringu, w powiązaniu z oprogramowaniem pozwalającym na rozpoznawanie twarzy pozwoliła, choć na razie nie wszędzie na wprowadzenie systemu rankingu społecznego obywateli. Ci których działania będą mieściły się w narzuconym kanonie działań zalecanych, będą mogli korzystać z przywilejów – przykładowo przywileju podróżowania samolotem. Ci, których zachowanie będzie odbiegać od tego kanonu, będą musieli podróżować na piechotę.

Dygresja nr 3 – Gry Wojenne?

Nastolatek włamujący się do komputera Pentagonu, kontrolującego amerykański arsenał nuklearny, myśląc że ma do czynienia ze zwykłą grą i świat na krawędzi atomowego konfliktu. To w bardzo dużym skrócie opis jednej z popularnych produkcji amerykańskich z lat osiemdziesiątych – „Gry Wojenne”. Wszystko kończy się dobrze, bo główny bohater zaczyna uczyć komputer prostej prawdy – że są gry w których wygrać się nie da (o ile druga strona nie popełni błędu) – grając z nim w kółko i krzyżyk. Komputer dochodzi do wniosku, że konflikt nuklearny jest bez sensu bo i tak nikt nie wygra i przerywa sekwencję odliczania pocisków rakietowych. W sumie wszystko kończy się dobrze bo sztuczna inteligencja zadziałała prawidłowo. Były też dużo mniej przyjemne komputerowe gwiazdy Hollywood – komputer HAL z Odysei 2001 czy Skylab z Terminatora. Ich cechą wspólną było to to – że narodziły się w Stanach Zjednoczonych. Gdyby mierzyć dotychczasowe osiągnięcia oraz potencjał naukowy obu krajów – tj. Chin i Stanów Zjednoczonych, to należałoby przypuszczać, że prawdziwie uniwersalna sztuczna inteligencja narodzi się właśnie w Stanach Zjednoczonych. Z drugiej jednak strony, determinacja chińskiej partii komunistycznej, połączona z zupełnie innym podejściem do kwestii prywatności – czy też w ogóle roli jednostki w państwie, sugerowałaby że Chiny mają olbrzymie szanse w tym wyścigu. A Europa? Niezależnie od tego czy pierwsze na mecie będą Stany Zjednoczone czy też Chiny – zawsze możemy zaproponować wymianę. Wy nam sztuczną inteligencję – my wam … najlepsze na świecie regulacje.

Ireneusz Piecuch
Ireneusz Piecuch
ireneusz.piecuch@dgtl.law | zobacz inne wpisy tego autora