Dokładnie 100 lat temu, wiosną 1923 roku, firma produkująca batoniki Baby Ruth postanowiła przenieść swoją kampanię reklamową w przestworza – i to dosłownie. Wynajęto samolot, z którego zrzucono następnie tysiące batoników Baby Ruth – każdy z własnym miniaturowym spadochronem. Pilot, wykonując akrobacje lotnicze, tylko wzmocnił efekt tego niezapomnianego widowiska.
Deszcz słodyczy wywołał wzburzenie w Pittsburghu – dzieci biegały po ulicach, niektórzy ryzykowali upadek próbując złapać batoniki z okien, a nawet dochodziło do bójek o to, kto zdobędzie cenny słodycz.
Występ okazał się marketingowym sukcesem, który zainspirował kolejne. Firma założyła Baby Ruth Flying Circus, w ramach którego wysyłano pilotów po całym kraju, aby powtórzyli wydarzenie z Pittsburgha. Jednak to wydarzenie to dopiero początek historii, która przybrała nieoczekiwany obrót.
W 1927 roku jeden z pilotów Baby Ruth Flying Circus zabrał ze sobą 12-letniego chłopca – Paula Tibbetsa, aby towarzyszył mu w podniebnych akrobacjach. To wydarzenie okazało się dla chłopca rewolucyjne. Choć początkowo planował zostać lekarzem, lot z Baby Ruth Flying Circus całkowicie zmienił jego plany – jego celem stało się zostanie pilotem.
Po latach nauki, Paul stał się jednym z najlepszych pilotów, a 25 lutego 1937 roku wstąpił do Korpusu Powietrznego Wojsk Lądowych Stanów Zjednoczonych. Jednak losy tego chłopca łączą się z historią znacznie większą niż słodkości spadające z nieba.
6 sierpnia 1945 roku o godzinie 8:15, 18 lat po swoim pierwszym locie, już jako pułkownik, Paul Tibbets sterując bombowcem „Enola Gay”, zrzucił bombę atomową „Little Boy” na pierwszy w historii cywilny cel – Hiroszimę.