Japonia znajduje się na styku aż czterech płyt tektonicznych: euroazjatyckiej, filipińskiej, pacyficznej i północnoamerykańskiej). Powoduje to występowanie tam licznych trzęsień ziemi oraz tsunami. Szacuje się, że w Japonii ziemia trzęsie się przynajmniej raz w tygodniu, natomiast w ciągu roku od jednego do nawet trzech tysięcy razy. Pomimo tego, że przy takim natężeniu wstrząsów od bardzo dawna stosuje się odpowiednią profilaktykę (Japończycy m.in. dostosowują swoje budynki, by minimalizować zagrożenie, zabezpiecza się infrastrukturę przed kataklizmami, a sami mieszkańcy od najmłodszych lat są edukowani jak postępować na wypadek trzęsień ziemi lub tsunami) – w 1923 roku nikt nie był gotowy na to, co miało nastąpić.
Wszystko zaczęło się w sobotę 1 września 1923 r. o godzinie 11:58:44 czasu lokalnego. Główny wstrząs wystąpił w zatoce Sagami głęboko pod wyspą Izu Oshima. Wstrząsy oszacowano na 7,9 w skali Richtera. Trzęsienie o takiej sile wywołało ogrom zniszczeń w miastach Tōkyō i Yokohama. Poważnie zostały również uszkodzone prefektury Chiba, Kanagawa, Shizuoka. Aby uświadomić sobie siłę trzęsienia -wstrząsy o takiej sile przesunęły 121 tonowy posąg Wielkiego Buddy o nieco ponad 0,5 metra. Warto dodać, że posąg ten znajdował się 60 km od epicentrum wstrząsów.
Na nieszczęście dla ludności Japonii trzęsienie ziemi nie było ostatnim kataklizmem, jakie uderzyło w kraj kwitnącej wiśni tego dnia. Wstrząsy w zatoce Sagami spowodowały powstanie 10-metrowego tsunami, które uderzyło w wybrzeże zatoki Sagami, półwysep Bōsō, Wyspy Izu i we wschodnie wybrzeże półwyspu o tej samej nazwie. Tsunami spowodowało zniszczenie ponad 570 000 domów, w rezultacie aż 1,9 mln osób straciło dach nad głową.
Jakby tego było mało, trzęsienie wywołało w Tōkyō wielkie pożary, a tajfun, który nadciągnął mniej więcej w tym samym czasie co trzęsienie ziemi, spowodował szybkie ich rozprzestrzenienie po całym mieście, przekształcając część z tych pożarów w burze ogniowe. Wobec uszkodzenia sieci wodociągów prowadzenie akcji gaśniczej było poważnie utrudnione i wydłużyło ją aż do ranka 3 września.
Szacuje się, że kataklizm zabił ponad 105 tysięcy ludzi, a na jego skutek około 37 tysięcy osób uznano za zaginione. Wśród ofiar znalazł się amerykański dyplomata, p.o. konsula generalnego Max David Kirjassoff wraz z żoną. Szczęśliwie głowa państwa Cesarz Yoshihito przebywał w tym czasie w Nikko, więc nie był zagrożony. Bezpieczny był również regent kraju kwitnącej wiśni, przyszły cesarz Hirohito, który w tym czasie sprawował rządy w imieniu przewlekle chorego ojca. Dzięki temu zapewniono ciągłość władzy cesarskiej oraz zachowano ciągłości decyzji, jednolitość narodu oraz sprawnie zarządzano kryzysem, który wystąpił po kataklizmie.
Od wystąpienia tej tragedii Japonia podeszła jeszcze bardziej rygorystycznie do budowy budynków publicznych, które zaczęły być budowane w sposób umożliwiający pomieszczenie potencjalnych uchodźców, a Tōkyō zostało odbudowane w taki sposób, aby w całym mieście znajdowały się miejsca, w których ludzie mogą się schronić w przypadku niebezpieczeństwa. Dla upamiętnienia ofiar tej tragedii rząd Japonii w 1960 r. ustanowił dzień 1 września jako Dzień Zapobiegania Katastrofom.