Marlon Brando, urodzony 3 kwietnia 1924 r., uznawany jest za jednego z największych aktorów wszech czasów. Bezsprzecznie zmienił on oblicze współczesnego aktorstwa i na zawsze zapisał się w historii kina. Nie bez powodu American Film Institute umieścił go na 4 miejscu w rankingu The 50 Greatest American Screen Legends. Jego nieprzewidywalność, zarówno na ekranie, jak i w życiu osobistym, czyni go postacią niezwykle intrygującą.
Brando był jednym z pionierów „Metody Stanisławskiego”, techniki aktorskiej, która zakładała emocjonalne utożsamienie się z postacią. Choć dzisiaj metoda ta jest standardem w świecie aktorstwa, w latach 40. i 50. XX wieku była istną rewolucją. Brando uczył się tej techniki pod okiem samej „Stelli Adler”, jednej z najsłynniejszych nauczycielek aktorstwa w USA.
Zamiast teatralnej, wyraźnej ekspresji, Brando wnosił do swoich filmów autentyczne emocje oraz czynił swoje postacie tak rzeczywistymi, jak było to tylko możliwe. Do dzisiaj na lekcjach aktorstwa przytacza się scenę z „Tramwaju zwanego pożądaniem”, podczas której, jako Stanley Kowalski, Brando wykrzykuje imię „Stella!”, w taki sposób, że jego ból i rozpacz są wręcz namacalne dla każdego widza.
W ciągu swojego życia zagrał w 40 filmach, choć ani raz w sequelu, uznając zgodnie ze swoim credo, że gdy raz zagra już jakąś postać, to nigdy do niej nie wraca.
Za swoje dokonania Brando zdobył 22 nagrody, w tym dwa Oscary – w 1955 r. za rolę w filmie „Na nabrzeżach” oraz za kultową rolę w filmie „Ojciec chrzestny”, gdzie wcielił się w Vito Corleone. Co ciekawe, Oscara odebrał tylko raz. Na gali w 1955 r. w wyrazie protestu dla braku szacunku przez Hollywood dla Indian, na ceremonię w swoim imieniu wysłał Sacheen Littlefeather – rdzenną Amerykankę. Jej przemówienie, choć krótkie, wstrząsnęło branżą i jest wspominane po dziś dzień jako mające znaczący impakt dla walki o równouprawnienie w świecie filmu.
Brando, pomimo (a może ze względu na) swojego geniuszu aktorskiego, nie był idealnym współpracownikiem. Francis Ford Coppola (jako jeden z wielu reżyserów) wielokrotnie wspominał, że aktor pojawiał się na planie nieprzygotowany, a dialogi musiały być często improwizowane. Biorąc jednak pod uwagę finalny efekt prac, można się zastanawiać, czy ten ładunek chaosu, który roztaczał wokół siebie oraz jego skłonność do improwizacji, nie czyniły właśnie inscenizacji Brando tak wyjątkowymi.
Życie prywatne Brando było równie barwne jak jego filmowa kariera. Miał dziewięcioro oficjalnych dzieci z trzema różnymi kobietami, ale mówi się, że mógł mieć nawet 15 dzieci z różnymi partnerkami. Jego relacje były często burzliwe, a wiele z nich kończyło się w atmosferze skandalu. Sam Brando nie ukrywał swoich licznych romansów tak z kobietami, jak i mężczyznami. Potwierdzono, że wśród jego kochanek i kochanków znajdowały się takie osobistości jak Jackie Kennedy (po tym jak została wdową), Richard Pryor, Jackie Collins czy też Rita Moreno. Pogłoski mówią także o jego relacji z Marylin Monroe, choć nikt do dziś tego wprost nie potwierdził.
Marlon Brando to postać złożona oraz pełna sprzeczności. Był geniuszem, który na zawsze odmienił kino (choć nie wszystkie jego role były idealne, a za jedną zasłużył nawet na złotą malinę), ale też człowiekiem trudnym, pełnym demonów i kontrowersji. Jego niezapomniane role pozostaną na zawsze w historii filmu oraz pamięci widzów, a dokonania z pewnością jeszcze przez wiele lat będą kształtowały warsztat kolejnych pokoleń aktorów, jako wzoru nieszablonowości oraz pełnego oddania odgrywanej postaci.
Zdjęcie:
Pisarz James Baldwin i aktor Marlon Brando na Marszu Praw Obywatelskich w Waszyngtonie
Źródło: The National Archives and Records Administration, Records of the U.S. Information Agency, autor Rowland Scherman, https://catalog.archives.gov/id/542060