Gabriel Narutowicz został wybrany przez Zgromadzenie Narodowe na pierwszego w historii Polski Prezydenta RP dnia 9 grudnia 1922 r. Wiadomość o jego wyborze bardzo szybko rozeszła się po warszawskich ulicach, a niezadowolony lud rozpoczął pierwsze demonstracje jeszcze zanim posłowie i senatorowie tworzący Zgromadzenie Narodowe zdążyli opuścić gmach Sejmowy.

Już od początku polskie gazety sprzyjające przeciwnikom przyszłego prezydenta rozpoczęły szerzenie niebezpiecznej dezinformacji, podając do wiadomości publicznej, że rzekomo działający wcześniej jako minister robót publicznych Gabriel Narutowicz nie ma polskiego obywatelstwa, czy podkreślano, że jako osoba zamożna może chcieć wspierać nieokreślone interesy światowej finansjery, a nie polskie.
Trwające awantury uliczne, krążące grupy bojówek oraz liczne wiece przeciwników nie przestraszyły Gabriela Narutowicza, który 11 grudnia 1922 r. został oficjalnie zaprzysiężony, a dwa dni później naczelnik państwa Józef Piłsudski przekazał mu oficjalnie władzę.
Jeszcze zanim Gabriel Narutowicz objął urząd zaczął dostawać anonimy, gdzie grożono mu śmiercią. Jednakże Pierwszy Prezydent nie poświęcał im większej uwagi, całkowicie je ignorując i nie okazując żadnego niepokoju. Niewielu w tym czasie dopuszczało możliwość odebrania życia głowie państwa uważając, że zamach na tle politycznym to coś całkowicie obce narodowi polskiemu. Sam Gabriel Narutowicz będąc już Prezydentem RP nie zgodził się na przejazd przez miasto w asyście ochrony ani nie godził się na powiadomienie policji o planowanej podróży.

16 grudnia 1922 r. w południe Gabriel Narutowicz udał się na otwarcie salonu sztuki w warszawskiej Zachęcie. Nikt nie podejrzewał jak tragiczne wydarzenia będą miały niedługo miejsce. Po kurtuazyjnym spotkaniu z malarzami Prezydent RP udał się do sal wystawowych. Eligiusz Niewiadomski – malarz i pedagog – nie wzbudzając niczyich podejrzeń, niepostrzeżenie podszedł od tyłu do swojej przyszłej ofiary, podziwiającej zgromadzone na wystawie dzieła. Rozległy się trzy niegłośne strzały, kiedy to Gabriel Narutowicz oglądał obraz „Szron” Teodora Ziomka.

Zabójca stał spokojnie, nie próbował uciekać oraz dał się bez problemu schwytać. Jego proces rozpoczął się 30 grudnia 1922 r. Nie okazał skruchy, a nadto wyjaśnił, że samego Gabriela Narutowicza uważał za człowieka czcigodnego i uczciwego, a dokonując zabójstwa Prezydenta RP postrzegał go wyłącznie jako symbol polityczny – całkowicie oderwany od człowieka. Sąd skazał go na najcięższą karę śmierci, jednakże sam Eligiusz Niewiadomski już podczas procesu twierdził, że kara więzienia byłaby dla niego hańbiąca, a po zapadnięciu wyroku wystosował pismo, że wszelkie prośby o jego ułaskawienie powinny być uważane za złożone bez jego wiedzy i wbrew jego woli.

Wyrok wykonano 31 stycznia 1923 r. Zabójca Prezydenta był opanowany oraz poprosił, aby nie związywać mu przed egzekucją oczu, a także na sam koniec wygłosił słowa: „zachowam spokój, strzelcie mi w głowę i w serce, ginę za Polskę, którą gubi Piłsudski”.

Jagoda Gospodarek
jagoda.gospodarek@dgtl.law | zobacz inne wpisy tego autora