Dla większości rodziców najważniejsze jest ich potomstwo, nie inaczej było 100 lat temu, kiedy to Emma Read, aby zadbać zdrowie dzieci i ich dostęp do świeżego powietrza dnia 19 lipca 1922 r. złożyła wniosek o opatentowanie swojego wynalazku… klatki dla dzieci.
Sam pomysł umieszczenia dzieci w klatce wydaje się nam już nieco przerażający, a co, jeżeli dodam, że taka klatka dla dzieci miała być zawieszana na balkonach mieszkań?
Klatka odpowiedniej wielkości dla kilkumiesięcznego dziecka miała być urządzaniem przenośnym dostępem wyłącznie od strony mieszkania czy też domu. Odpowiadała również na potrzeby osób posiadających niewielkie mieszkania, bowiem umożliwiała montaż w ramie okna lub balkonu. Rodzic mógł więc zamontować klatkę, a następnie umieścić w niej swoją pociechę, żeby cieszyła się świeżym powietrzem podczas gdy rodzic mógł zająć się swoimi obowiązkami lub odpoczynkiem, bo teoretycznie umieszczenie dziecka w klatce miało gwarantować mu bezpieczeństwo. Niestety siatkowa konstrukcja siatki nie wyglądała zbyt bezpiecznie i przyjaźnie.
Pomysł na klatkę znajdował swoje uzasadnienie w rozpowszechnionym już 100 lat temu pomyśle, iż dzieci zwłaszcza te najmniejsze będą zdrowsze, jeżeli będą przebywać na świeżym powietrzu. Trudno stwierdzić zatem, czy „wietrzenie” dziecka z okna w dużym mieście spełniało warunki przybywania przez dziecko na świeżym powietrzu.
Choć pomysł już rok później otrzymał patent w USA to nie spotkał się z ciepłym przyjęciem. Dopiero po piętnastu latach od zgłoszenia wniosku o patent klatka dla dzieci została nieco szerzej rozpowszechniona w kamienicach w Wielkiej Brytanii.