Od początku powstania iluzji rozrywka ta cieszyła się ogromnym zainteresowaniem, wzbudzając podziw i przerażenie widzów. To, co dla współczesnego widza jest sztampowym trikiem iluzjonisty, którego tajniki w dobie Internetu zostały już ujawnione, 100 lat temu wydawało się być herezją i szarlataństwem. Przecięcie kobiety na pół? Brzmi jak sprawa kryminalna z art. […], lecz w odpowiednich rękach jest tylko sztuką iluzji.
Co tak naprawdę o niej wiemy? Jej początek zawdzięczamy iluzjoniście z początku dwudziestego wieku, znanemu pod pseudonimem P.T. Selbit, który 7 stycznia 1921 r. w londyńskim Finsbury Park Empire Theatre dał pokaz, który stał się później tak kultowy jak wyciąganie królika z kapelusza. To właśnie on był pierwszym, który wykonał tę legendarną iluzję. Wśród innych iluzjonistów był znany ze swojej pomysłowości i instynktu przedsiębiorczości. Przypisuje się mu stworzenie wielu udanych iluzji, lecz to przecięcie kobiety na pół przyniosło mu największą sławę.
Do dziś powstało wiele wersji tej sztuczki, lecz jak wyglądał jej pierwowzór? W pierwszej kolejności asystentka Selbita była związywana w nadgarstkach, kostkach oraz szyi. Układała się w drewnianej skrzyni wielkości trumny, by zostać w niej zamknięta. Następnie P.T. Selbit energicznie piłował drewnianą skrzynię. Związanie kobiety liną oraz ograniczone miejsce sprawiały, że publiczność miała wrażenie, że talia kobiety jest wprost na drodze piły, a sama asystentka dokonuje żywota. Kiedy skrzynia została przecięta na pół, a ostatnie wióry opadły na ziemię, otwierano ją, by ukazać widowni niedraśnięte ciało związanej asystentki.
Aby spotęgować dramat w późniejszych przedstawieniach, P.T. Selbit czasami wlewał sztuczną krew do kanalizacji lub kazał czekać przed teatrem karetkom z napisem „na wypadek, gdyby piła się zacięła”. To właśnie poczucie wewnętrznego zagrożenia przyciągnęło publiczność, a miarą udanego spektaklu była ilość omdlałych widzów.
Oryginalna piła ręczna została przez dziesięciolecia zastąpiona piłą silnikową, a nawet laserami. Z biegiem lat iluzjoniści wprowadzali udoskonalenia, np. z rozerwaniem obu połówek. Znany magik David Copperfield wymyślił własną wersję „The Death Saw”, bo właśnie taki przydomek nadano tej sztuczce, w której był przywiązany do platformy, podczas gdy gigantyczne obrotowe ostrze przecięło go na pół.
Dziś przecięcie kobiety na pół nie robi takiego wrażenia, bo weszliśmy na kolejny poziom, gdzie miarą dobrej iluzji jest znikający pociąg na żywo.