Wbrew powszechnej opinii, geneza komory gazowej nie ma swoich korzeni w nazistowskich Niemczej, lecz w Stanach Zjednoczonych. Komora gazowa została po raz pierwszy zastosowana w amerykańskim stanie Nevada w 1924 roku. Jej użycie miało na celu zapewnienie bardziej humanitarnej formy kary śmierci. I tak 8 lutego 1924 roku Gee Jon stał się pierwszą osobą, na której wykonano karę śmierci przy użyciu gazu.
Wykonanie kary śmierci na Gee Jon było pierwszym przypadkiem egzekucji gazem w historii, a sam jego przebieg wzbudził wiele kontrowersji i emocji w społeczeństwie. Przy pierwszej próbie wykonania kary śmierci za pośrednictwem komory gazowej napotkano wiele problemów. Przy organizacji prac nad komorą gazową wielu więźniów odmówiło pomocy przy jej budowie, co skutkowało odesłaniem ich do izolatek. Również strażnicy więzienni nie pozostali obojętni wobec wdrażania planu wykonania kary śmierci przy użyciu komory gazowej. Na dwa dni przed egzekucją czterech strażników zrezygnowało z pracy, by uniknąć udziału w niej.
Przed użyciem komory, została ona przetestowana na dwóch kociętach, które zmarły w ciągu 15 sekund od uwolnienia gazu. Podczas tej próby zidentyfikowano niewielki wyciek, który następnie naprawiono, aby nie stwarzał zagrożenia dla świadków. Podczas egzekucji Gee Jona, skazańca zamknięto w specjalnej komorze gazowej, do której wprowadzono cyjanowodór – trujący gaz, który miał doprowadzić do szybkiej i bezbolesnej śmierci skazańca. Lecz to nie był koniec problemów z jakimi przyszło się zmierzyć podczas samej egzekucji. Podczas wykonywania zabiegu doszło do awarii nagrzewnicy umieszczonej w komorze. Z uwagi na wskazaną awarię, temperatura pomieszczenia była zbyt niska, by gaz mógł utrzymać się w stanie lotnym, co w konsekwencji doprowadziło do skraplania się gazu u stóp skazańca, co tylko wydłużyło jego agonię.
W samej egzekucji uczestniczyło 4 lekarzy, którzy obserwując sytuację od zewnątrz mieli stwierdzić, że skazaniec po sześciu minutach nie wykazywał oznak życia. Ze względu na poziom gazu obecnego w komorze, pracownicy więzienia czekali dwie i pół godziny przed otwarciem komory. Z uwagi na możliwość wyziewu gazów, sekcja zwłok nie była dozwolona, co doprowadziło do kolejnych kontrowersji. Jeden z lekarzy uczestniczących przy egzekucji twierdził, że skazaniec mógł przeżyć egzekucję oraz że jego ciało po 3 godzinach od egzekucji wciąż było ciepłe i nie wykazywało oznak stężenia pośmiertnego.
Pomimo kontrowersji i problemów z wykonaniem egzekucji za pośrednictwem gazu, metoda ta z pewnymi modyfikacjami została później zaakceptowana i stosowana w innych stanach amerykańskich oraz w innych krajach na świecie. Nowa procedura przewidywała zamiast wtłaczania gazu za pośrednictwem pomp, wytwarzanie go na miejscu. Granulki cyjanku potasu wpadały do roztworu kwasu siarkowego i wody znajdujących się pod krzesłem skazańca. Reakcja chemiczna granulek i cieczy powodowała powstanie trujących oparów gazu cyjanowodorowego, który unosił się nad głową skazańca. Taka egzekucja gazem uchodziła za bardziej humanitarną niż tradycyjne metody, takie jak powieszenie czy elektryczne krzesło.
Do 1955 roku 11 stanów USA przyjęło komorę gazową jako metodę egzekucji, lecz na początku XXI wieku była ona dostępna tylko w dwóch stanach (Kalifornia i Missouri), gdzie skazanym więźniom pozwolono wybrać między śmiertelnym zastrzykiem a śmiertelnym gazem. W Arizonie więźniowie skazani na śmierć przed listopadem 1992 r. mogli wybierać między śmiertelnym zastrzykiem a śmiertelnym gazem.
Od 1921 do 1972 roku (kiedy to Sąd Najwyższy USA rozpoczął moratorium na karę śmierci), śmiercionośny gaz został zastosowany w około 600 egzekucjach. Od 1976 roku (kiedy moratorium się skończyło) do 1999 roku użyto go tylko w 11 egzekucjach. Wysokie koszty renowacji nieużywanych komór gazowych, a także rosnące postrzeganie tej metody jako niekonstytucyjnie okrutnej, przyczyniły się do tego trendu, co doprowadziło niektórych naukowców do przewidywania na początku XXI wieku, że metoda ta nie będzie ponownie stosowana.
Tym bardziej z wielkim zaskoczeniem i sprzeciwem spotkała się decyzja stanu Arizona o reaktywowaniu komór gazowych. Stan ten zakupił materiały do produkcji gazu cyjanowodorowego, dodatkowo przeprowadzono tajny remont komory gazowej. Posunięcie te były motywowane coraz trudniejszym dostępem do leków zapewniających śmiertelne zastrzyki, z uwagi na to, że producenci odmawiają ich dostarczenia.
Warto również wspomnieć, że zastosowanie w USA komór gazowych do wykonywania wyroków śmierci stanowiło niebezpieczną inspirację dla nazistowskich Niemiec. I pomimo, że podczas Holokaustu w samym tylko obozie koncentracyjnym w Auschwitz zgładzono za pośrednictwem tej metody 865 000 Żydów, to po zakończeniu II wojny światowej nie zaprzestano korzystania z komór gazowych przy egzekucjach skazańców.